Użytkownik
Z okazji Barbórka, to trzeba chłopom górnikom winszować tela samo wyjazdów z gruby co zjazdów do niyj. Winszuja!
Mom tyz krótka ślónsko bojka ło tym, jako praca górnika jest trudno:
Romboł górnik klocek, romboł go pod ścianom,
I przy tym rombaniu, ciulnoł sie w kolano.
Że go zaskoczyło te nogłe zdarzynie,
Na wcześniejszy wyjazd, dostoł przyzwolynie.
Poszoł se przekopym, jak mamlas po szynach,
A tu ...na zakryncie - dup! w niego maszyna.
Kiedy sie obejrzoł, za siebie do zadku,
To by boł uniknoł, przykrego wypadku.
Stanoł i nadepnoł, na kulok urżnienty,
I gwóźdź zarościały, wlozł mu aż do piynty.
Musioł borok siednoć, na okorków kupie,
Zaroz poczuł drzyzga w swojej chudej dupie.
Górnik aże skoczył, hełm mu zlecioł z gowy,
I ciulnoł tom gowom, w ring łod obudowy.
Buła mu wylazła, na pośrodku glacy,
Stracił równowaga, i ciulnoł na cacy.
Jak lecioł na plecy, chycił za kolyjka,
Paleec mu przytrzasła, jakoś k... belka.
Chycił za betonik, kery wisioł z kraja,
Betonik wyleciol, i dostał nim w jaja.
Droty co sterczały, wlazły mu do miecha,
Trza mieć k... noga, pierońskiego pecha.
Jeszcze zdonżył chycić, jakoś deska z tyłu,
Półka go przyczasła, i ćwierć tony pyłu.
Godajom wypadki - że chodzom parami,
Jako to jest prowda, to widzicie sami.
Wszystkiego dobrego! Szczynść Boże!
Offline
Użytkownik
W górze słonko zapierdala,
Żaba w wodzie dupę moczy.
Ptaszek sobie frunie z dala,
Kurwa!
Co za dzień uroczy!
Offline
Użytkownik
Wy od grila.....
Wy, którzy do władzy macie wieczne żale
I obrażeni na wybory nie chodzicie wcale,
Aby siłą swej karty życie własne zmienić
Musicie właśnie teraz zacząć się rumienić.
Bierność nie jest metodą na żadne zwycięstwo
Niechaj wam się nie zdaje, że to wielkie męstwo.
Krzyknąć - "mam wszystko w nosie"- i nastawić grila
Wszak gril nie całym życiem - gril to tylko chwila.
Z chwili waszej słabości łotry korzystają
Grabiąc was bez litości łapy zacierają
I licząc tą kasiorę, którą zagrabili
Cieszą się, że z was znowu kretynów zrobili.
Przestańcie być jak dzieci wiecznie obrażone,
Które na złość mamie uszy odmrożone
Na szalę własnej nędzy rzucają z głupoty
By pracując na "panów" wylać siódme poty.
Zrozumcie, że siła jest po stronie tłumu,
Który w wielkości swojej ma więcej rozumu,
Niż te kilka tysięcy rządzących mafiosów,
Którym od lat służycie za ofiary losu.
Pora już oprzytomnieć i jak Polska cała
Przy najbliższych wyborach pokazać im wała.
I taką ilość głosów do urny władować,
By ich do końca świata nie mogli sfałszować.
Ostatnio edytowany przez Jacek (16-04-2015 13:52:06)
Offline
Użytkownik
Ludzkie dramaty rozgrywają się niekiedy blisko od beztrosko żyjących ludzi ich szczęśliwych i spokojnych domów. Pochłonięci prozaicznymi zajęciami zdajemy się ich zupełnie nie dostrzegać......
Piosenka o Bośni
W chwili, gdy strzepujesz pyłek,
jesz posiłek, sadzasz tyłek
na kanapie, łykasz wino-
ludzie giną.
W miastach o dziwacznych nazwach
grad ołowiu, grzmot żelaza:
nieświadomi, co ich winą,
ludzie giną.
W wioskach, których nie wyśledzi
wzrok- bez krzyku, bez spowiedzi,
bez żegnania się z rodziną
ludzie giną.
Ludzie giną, gdy do urny
wrzucasz głos na nowych durni
z ich nie nową już doktryną:
"Nie tu giną".
W stronach zbyt dalekich, by nas
przejąć mógł czyjś bólu grymas,
gdzie strach lecieć cherubinom-
ludzie giną.
Wbrew posągom i muzeom-
jako opał służy dziejom
przez stulecia po Kainie
ten, kto ginie.
W chwili, kiedy mecz oglądasz,
czytasz, co wykazał sondaż,
bawisz dziecko śmieszną miną-
ludzie giną.
Czas dzielący ludzkie byty
na zabójców i zabitych
zmieści cię w rubryce szerszej
tak, w tej pierwszej.
autor: Josif Brodski
Offline
Użytkownik
KWOKA
Proszę pana, pewna kwoka
Traktowała świat z wysoka
I mówiła z przekonaniem:
„Grunt to dobre wychowanie!”
Zaprosiła raz więc gości,
By nauczyć ich grzeczności.
Pierwszy osioł wszedł, lecz przy tym
W progu garnek stłukł kopytem.
Kwoka wielki krzyk podniosła:
„Widział kto takiego osła?!”
Przyszła krowa. Tuż za progiem
Zbiła szybę lewym rogiem.
Kwoka gniewna i surowa
Zawołała: „A to krowa!”
Przyszła świnia prosto z błota.
Kwoka złości się i miota:
„Co też pani tu wyczynia?
Tak nabłocić! A to świnia!”
Przyszedł baran. Chciał na grzędzie
Siąść cichutko w drugim rzędzie,
Grzęda pękła. Kwoka wściekła
Coś o łbie baranim rzekła
I dodała: „Próżne słowa,
Takich nikt już nie wychowa,
Trudno… Wszyscy się wynoście!”
No i poszli sobie goście.
Czy ta kwoka, proszę pana,
Była dobrze wychowana?
autor: Jan Brzechwa
Offline