FORUM WKKR PTTK 'CYKLISTA' WŁOCŁAWEK

Forum dyskusyjne WKKR PTTK "CYKLISTA" WŁOCŁAWEK poświęcone turystyce rowerowej i nie tylko rowerowej ;)


#1 29-08-2013 22:10:15

 andrzej

Użytkownik

Zarejestrowany: 15-03-2009
Posty: 72

Rowerowy Rajd Graniczny

Poniżej umieszczam relacje z  „Rajdu Granicznego”
  autorstwa Szymona Spandowskiego  z  dziennika „Nowości „

Rowerami na poszukiwanie reliktów dawnej granicy
Na poszukiwanie reliktów dawnej granicy między zaborami miało pojechać 40 osób... Rajd rowerowy, organizowany w ramach Festiwalu Dwóch Cesarzy w Aleksandrowie Kujawskim, wzbudził jednak tak wielkie zainteresowanie, że ostatecznie na starcie pojawiło się ponad 90 osób. Większość stanowili mieszkańcy Aleksandrowa i okolic, jednak w niedzielę rano pod aleksandrowskim dworcem zameldowały się również spore grupy kolarzy z Włocławka i Torunia (z klubów „Cyklista” i „Przygoda”). Zanim więc zaczniemy się dzielić wrażeniami, bardzo serdecznie dziękujemy policjantom z Komendy Powiatowej w Aleksandrowie: Marcie Białkowskiej, Adamowi Krzyżanowskiemu i Pawłowi Serockiemu za eskortę, jaką naszemu peletonowi zapewnili na całej trasie rajdu.
Jej początek, jak już wspominaliśmy, znajdował się przed głównym wejściem do remontowanego właśnie z mozołem aleksandrowskiego dworca. Przed startem przyszli tropiciele niezwykłych historii naszego regionu mieli okazję zobaczyć znajdujące się na stacji apartamenty cesarskie oraz zajrzeć do miejscowej Izby Historycznej. Ta ma swoją siedzibę przed dworcem i jest pełna ciekawych zdjęć, które oglądane są raczej rzadko, ponieważ izba na ogół stoi zamknięta. Skorzystaliśmy z okazji, a później ruszyliśmy na cmentarz prawosławny lub też raczej jego dość smutne resztki, po pas zarosłe samosiejką. Kto by pomyślał, że ta nekropolia stosunkowo niedawno była gruntownie uporządkowana?
Cmentarz powoli znika, ale jego resztki wciąż są między chaszczami widoczne. Po Pieczeni, dużej wsi położonej nad graniczną dawniej rzeką Tążyną, nie zostało natomiast nic.
- W tym miejscu było przejście graniczne na trakcie warszawskim, jednej z najważniejszych dróg w kraju - mówi Anna Zglińska, która wspólnie z dr. Tomaszem Krzemińskim i Adamem Kowalkowskim opowiadała uczestnikom naszej wycieczki o niezwykłej historii zwiedzanych przez nas terenów. - Jeszcze podczas I wojny światowej w tym miejscu odbywały się targi, dziś nie ma tu nic.
Pieczenia została pochłonięta przez powiększany poligon, w zdziczałych sadach wciąż jednak można znaleźć resztki domów. O przeszłości tego miejsca świadczą również... drogi. Po byłej rosyjskiej stronie granicy, w okolicy Pieczeni, brnęliśmy przez piaski, na pruskim brzegu bliźniacza ścieżka nadal była częściowo jeszcze brukowana.
Stacja w Otłoczynie, przy której zrobiliśmy kolejny przystanek, zasługuje na oddzielne wspomnienie. Kolejowe przejście graniczne z okazałymi budynkami, później miejscowość wypoczynkowa, aż wreszcie umocniony odcinek przedpola toruńskiej twierdzy... Oj, tak, tu będzie jeszcze trzeba wrócić.
Niektórzy uważają, że śladów granicy szukać nie należy, że trzeba o niej zapomnieć. Nie mają racji, bo postępując tak, musielibyśmy zapomnieć o własnej historii, czyli pozbyć się swoich korzeni. Zdecydowanie lepiej i ciekawiej jest je zatem poznawać. Tym bardziej, że historia potrafi zaskoczyć. Nas potraktowała w ten sposób za Otłoczynem, podczas postoju obok niezwykle malowniczego młyna Kuta. Na pierwszy rzut oka jest to miejsce na końcu świata, ileż jednak światowych nazwisk jest z nim związanych! Kto po kongresie wiedeńskim osobiście wytyczał w tym miejscu granicę między królestwem kongresowym i Prusami? Ignacy Prądzyński, późniejszy bohater powstania listopadowego. Kto natomiast w tej okolicy przez zieloną granicę uciekał przed carską bezpieką? Stanisław Wojciechowski, późniejszy prezydent II Rzeczypospolitej. Ucieczkę zresztą opisał, wspominając długi i niewygodny pobyt w jakiejś piwnicy przed skokiem, a później bieg ku Tążynie. Trasę zmuszony do ucieczki Wojciechowski pokonał z długą tyczką, jaką miał w razie czego odepchnąć strażnika, gdyby taki się pojawił i próbował go zatrzymać. Strażnika nie było, przyszły prezydent wpadł jednak do granicznej rzeki i później musiał się suszyć w karczmie pod Otłoczynem.
- Najbardziej podoba mi się koniec tej opowieści - mówi historyk, dr Tomasz Krzemiński, który nam relację przedstawił. - „Rano najętą furmanką dotarłem do Torunia, a stąd koleją, przez Poznań, Katowice i Wiedeń, do Zurychu”.
Kolej była wtedy prawdziwym oknem na świat... My tymczasem spod młyna, ruszyliśmy dalej i słuchając różnych historii o przemytnikach, zahaczając o starszy od warszawskich Powązek cmentarz protestancki w Słońsku, przejeżdżając przez sparaliżowany pożarem Ciechocinek, dotarliśmy do gościnnego Ośrodka Sportów Konnych „Rancho pod Olszyną”, gdzie czekało już na nas ognisko i wiele innych atrakcji.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Nasza  kilkunastu osobowa grupa, pożegnała się z pozostałymi  uczestnikami rajdu w Słońsku.

W imieniu cyklistów z Włocławka dziękuje organizatorom za  bardzo udaną  wycieczkę rowerową.

Zygmunt, podjął się roli fotoreportera - czekamy na jego „ fotki” z „ Rajdu Granicznego”
Zapewne - jeżeli je obejrzą koleżanki i koledzy którzy nie mogli uczestniczyć w tej udanej  imprezie
Rzekną - Szkoda, że nas tam nie było !!!


Pozdrawiam Andrzej.

Offline

 

#2 29-08-2013 22:21:59

 dorota

Moderator

Skąd: Włocławek
Zarejestrowany: 25-08-2011
Posty: 78

Re: Rowerowy Rajd Graniczny

Rajd był naprawdę bardzo ciekawy, organizatorzy starali się przekazać w dostępnej formie ducha tamtych czasów. Też mam parę zdjęć z rajdu i czekam, aż zostanie założony w tym celu nowy wątek w galerii. dś

Offline

 
COPYRIGHT BY ˆ WKKR PTTK "CYKLISTA" WŁOCŁAWEK 2008 - 2014

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora